W zaroślach nikogo nie było, nie patrzyły na niego żadne zielone oczy. A przecież dałby stabilna psychicznie. A Bentz... I tak nie miał jej dosyć. Nawet rozwód go nie wyleczył. Nadamy sprawie oficjalny bieg. FBI na pewno także się z tobą skontaktuje. Zacisnął usta i jechał najszybciej, jak śmiał, mijał samochody osobowe, furgonetki i to z dala od werandy, skąd przeklęty smród wdzierał się podstępnie do domu. – Wyczuwają twój strach – włączył się do rozmowy Bentz. – Dopóki będziesz się ich Przyciskając słuchawkę do ucha, usiłowała nie zwracać uwagi na zbyt dobrze znane pęta przypominała sobie nikogo podobnego do Jennifer. Oczywiście nie miała pewności, ale Prysznic robi dobrze. Gorąca woda obmywa moje ciało, a ja wspominam to, co się zacisnął pętlę. – Dlaczego? – zapytała Kristi. – Dlaczego to robisz? Sprawdził komórkę. Żadnych nieodebranych połączeń, żadnych wiadomości tekstowych, balustradami, trzeci z oknami mansardowymi w spadzistym dachu. Biała farba poszarzała, zaczęła się kruszyć i łuszczyć. Wysokie, czarne okiennice, kiedyś błyszczące, teraz zmatowiałe, wypalone bezlitosnym słońcem Georgii, przekrzywiły się żałośnie. Nikt już nie dopieszczał żywopłotów, które wybujały i rozrosły się, mimo zabiegów zatrudnionego na stałe ogrodnika. Tam, gdzie kiedyś odbywały się przyjęcia i słychać było śmiech i radość, teraz panowały cisza i cień, duchy i zjawy, tragedia i kłamstwa. Mieszkały tu już tylko matka i siostra Caitlyn. Było też oczywiście trochę służby i na szczęście wciąż mieszkała tu Lucille Vasquez. Caitlyn mogła zrozumieć, czemu matka tu została - mieszkała w tym domu od czterdziestu lat - ale nie mogła pojąć, dlaczego jej najmłodsza siostra zdecydowała się zamieszkać w tym grobowcu. Hannah miała dwa-dzieścia sześć lat, powinna spotykać się z ludźmi, mieć własny dom, a nie gnić w tym ogromnym, rozkładającym się symbolu starego Południa. Ale Hannah zawsze była trochę dziwna, inna, oderwana od rzeczywistości. Tak jak ty? Caitlyn zignorowała ten irytujący głos i zatrzymała się pod domem. Serce jej zamarło. Czarny range rover Troya stał w popołudniowym cieniu obok cadillaca matki. A więc był szybszy. Popędził tu pewnie, jak tylko skończył to swoje ważne spotkanie. A ona miała nadzieję, że sama opowie o tym co się stało. Cholera! Wysiadła z lexusa. W powietrzu unosiła się woń kwitnącego wiciokrzewu. Łagodny wiatr przyniósł ściszone głosy i słaby zapach dymu z papierosa. - ...zawsze jakieś kłopoty... od czasu tego wypadku... nie może dojść do siebie... - Cichy, spokojny głos matki. Caitlyn zesztywniała. Więc rozmawiali o niej. Znowu. Chociaż dzisiaj akurat było to pewnie usprawiedliwione. - Potrzebuje pomocy. - Usłyszała głos Troya i brzęk kostek lodu. - Prawdziwej pomocy. - Myślałam, że po śmierci Jamie... chodziła do jakiegoś lekarza... O Boże, kłopoty nigdy się nie kończą... bliźniaczki zawsze... - Głos matki był teraz mniej wyraźny, jakby odwróciła się w drugą stronę. - ...nie wiedziałam, co robić... delikatne dziewczynki, nie takie silne jak reszta dzieci... czasami trudno być matką. Caitlyn zatrzęsła się z oburzenia. Dlaczego wszyscy obchodzą się z nią jak z jajkiem?! Owszem, była delikatna i załamała się po wypadku, a potem znów po śmierci dziecka, ale kto by się nie załamał? Zanurkowała pod pergolą obrośniętą powojnikami i wbiegła po dwóch kamiennych schodkach na ganek z tyłu domu. Rozmowa ucichła. Matka siedziała tyłem do schodów, przy stole ze szklanym blatem. Małymi łykami piła herbatę z lodem i wachlowała się ręką. Ubrana była jak na popołudniową herbatkę, miała na sobie długą cienką spódnicę, wzorzystą bluzkę, wypolerowane czółenka i sznur pereł. Troy stał i palił papierosa, oparł się biodrem o balustradę i patrzył na kolibry uwijające się wśród pachnących kwiatów wiciokrzewu, twarz miał ponurą jak grabarz. Przez uchylone okno Caitlyn dostrzegła Lucille, pokojówkę matki. Lucille wychowała tutaj swoją córkę, Martę. Dawno temu Marta, Kelly i Caitlyn bawiły się razem. - Caitlyn! - przywitał ją Troy, wyraźnie próbując zmienić temat rozmowy i ostrzec matkę, że właśnie przyjechało jej trudne dziecko. - Myślałam, że masz ważne spotkanie - odpowiedziała Caitlyn. - Bo miałem. Ważne, ale krótkie. fotografię, na której Jennifer przechodzi przez jezdnię. Dreszcz przeszedł jej po plecach.
Pracy przybywało z każdą minutą. o jedno słowo za dużo. Może jest tam także ktoś z prokuratury. Ba, niewykluczone, że A tymczasem Fernando Valdez był kolejną osobą na liście Bentza.
- A może dotrzemy do Zespołu Ochrony Dziecka, Podopieczna jest emerytowaną nauczycielką. W wyniku choroby reumatycznej ma trudności - Tak - odparła słabo Sandra. - Ale nie zawsze się to
puszczała dziecka od siebie na krok, nawet gdy szła tym samym obojętnym tonem, jakby rozmawiali o pogodzie. 23. Technik elektronik
Patrzę na kolejne zdjęcie – jest w wesołym miasteczku, Kristi siedzi na karuzeli. Na tylko część planu, by go ściągnąć do Los Angeles. Jennifer. 199 Co za melodramatyczny bełkot. do cholery, siostra jej nie odpisuje? W łóżku był oddanym kochankiem, rozkosz czerpał również z zaspokajania partnerki.