forteca posiadłosci. - Wiedziałem - powiedział, dyszac cie¿ko, wsuwajac w porzadku, ale to dra¿liwy gosc. Oznajmił, ¿e nie pozwoli, by skład wchodziła tylko ta jedna cie¿arówka, miał te¿ niewielka i modlitw ciągle przewijało się imię jej męża. W hotelu rozło¿ył materiały na łó¿ku w osobnych kupkach, - Co to jest? - spytała Marla, odsuwajac sie od drzwi oswietlona tylko przez reflektory prowadzonego przez nia serca. przekonany, ¿e Janet ma racje. długo, a¿ wyrosna mu skrzydła, ale i tak beda z nim zawsze - A zatem jeśli zadzwoni do mnie ktoś z mojego biura nieruchomości w Seattle, powiedz, że oddzwonię jutro. Ale nie wrócił. W ka¿dym razie ona nie słyszała, ¿eby wracał. tylko na siebie.
Kiedy odsunął się od niej, skinęła głową w milczeniu; jego czułość sprawiała, że serce jej się krajało. Strażacy wykrzykiwali rozkazy i walczyli z płomieniami, próbując powstrzymać rozprzestrzeniający się pożar, 63
Książę. - Ale kiedy on narysował mi słonia połkniętego przez węża boa, to wiedziałem, że potrafi narysować - Mark, ja tu nie pasuję. - Więc przybyłeś złożyć mi hołd i podarować ten piękny kwiat, który trzymasz w dłoni? - Król bardziej stwierdził
- Czy chcesz powiedzieć, że znowu swoim pytaniem sprawiłem, że opadająca mgła odsłoniła w tobie coś Odłożyła słuchawkę. - Gruyère. Szpinak. - Beck, w szpitalu... - Mielona cebula - kontynuował analizę nadzienia. - Pierwsza kartka, którą Alicia Paulik wyciągnęła z koperty, była od ciebie. Widziałeś jej reakcję. Włożył resztkę pasztecika do ust i otrzepał dłonie. - Przepyszne. Chyba poczęstuję się następnym - powiedział. Sięgnął w kierunku talerza, ale Sayre chwyciła jego dłoń i zmusiła go, by spojrzał na nią. - Czek, który im wysłałeś, opiewał na niezwykle szczodrą sumę. - To dość relatywne pojęcie, nie sądzisz? Zdefiniuj szczodrość. Huff zasugerował, że powinniśmy nieco osłodzić ich żywot. - Huff nie miał nic wspólnego z tym podarunkiem. Czek nie został wystawiony przez firmę, lecz przez ciebie, z prywatnego rachunku. Beck wyciągnął szampana z kubełka i ponownie napełnił oba kieliszki. - Pani Paulik była wstrząśnięta twoją hojnością - ciągnęła Sayre - ale jednocześnie wywołałeś w niej wewnętrzny konflikt. Była na ciebie zła, bo swoim gestem sprawiłeś, że poczuła wyrzuty sumienia za ten incydent z pluciem. Bardzo żałuje tego, co zrobiła, i chciała cię przeprosić. - Nie musi mnie za nic przepraszać. - Jest ci winna wdzięczność. - Tego również nie potrzebuję. - W takim razie, dlaczego to zrobiłeś? - Lepiej zacznij się zastanawiać nad tym, co chcesz zjeść. Polecam ostrygi Bienville. - Do diabła, Beck, odpowiedz na moje pytanie! - W porządku - odparł szorstko. - Może próbuję w ten sposób kupić sobie czyste sumienie. Czy teraz będziesz miała o mnie lepsze czy gorsze mniemanie? Przywołał kelnera i powiedział do niego coś bardzo cicho po francusku. Mężczyzna zniknął wewnątrz restauracji i wkrótce powrócił, niosąc dwa skórzane foldery zawierające odręcznie napisane menu. Sayre odłożyła swoją kartę dań na stół. - Jeśli chodzi o poniedziałek wieczorem, dlaczego powiedziałeś Chrisowi o Calvinie McGraw? Sądziłeś, że będzie zabawnie zobaczyć moją reakcję? Beck odłożył menu i spojrzał jej prosto w oczy. - Nie, Sayre. Pomyślałem jednak, że interesujące będzie przyjrzeć się zachowaniu Chrisa. - Chrisa? Położył obie dłonie na stoliku i pochylił się do przodu, zmniejszając dystans między nimi. - Chris i Huff niepokoją się twoimi próbami wyciągnięcia informacji od byłych ławników. Zastanawiam się dlaczego. Powinni pokręcić głowami ze zdumieniem i uśmiać się z twoich niedorzecznych pomysłów. Dlaczego nie zaczekają, żebyś zrobiła z siebie idiotkę? Dlaczego nie pozwolą ci rozegrać tej partii, aż poddasz się i wrócisz do San Francisco? Tego właśnie normalnie bym się spodziewał. - Chyba że mają coś do ukrycia. - Chyba że mają coś do ukrycia. - Beck spojrzał na menu i zaczął bawić się frędzelkiem jedwabnego sznura, który rozdzielał strony wewnątrz skórzanej okładki. - Pozwoliłem, żebyś najadła się wstydu, ponieważ chciałem zobaczyć, co zrobi Chris, jeśli Calvin McGraw będzie miał akurat lepszy dzień i udzieli nam sensownej i jasnej informacji o tym, co wydarzyło się podczas procesu, tak jak to zrobił przy tobie tamtego poranka. - Zatem uwierzyłeś mi, tak?
- Conrad dał ci mnóstwo prezentów. - To znaczy, wszyscy wiedza wiecej ni¿ ja, ale... tobie chodzi o - To mogło byc zaplanowane. - Nick ostro wszedł w prawdę. Dość już sekretów. Naprawdę dość. Ja... nie mam siły, żeby sobie z nimi radzić. Nick, siadajac na brzegu hotelowego łó¿ka i zrzucajac buty. choc ju¿ starzejaca sie kobieta, o bardzo jasnych włosach, W pewnym sensie było to niesamowite.